W dniu 01.03.2012 spotkaliśmy się w restauracji Annapurna, przy ul. Twardej 56. Było to spotkanie rocznicowe – świętowaliśmy 8-mą rocznicę powstania Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki. Uczestniczyli w nim: Szyman – jeden z założycieli grupy, który przybył z Izą oraz najmłodszą Oliwkowiczką, Wiktorią, a także Agnieszka, Black Mamba, Joasia, Krys Dobrodziej, Krysia, Leszek, Lucy, Małgosia i ja, czyli Hania-Kasia.
Restauracja Annapurna bardzo pozytywnie nas zaskoczyła – dobrym jedzeniem, przyjemną atmosferą i bardzo sprawną obsługą. Przed spotkaniem czytałam w Internecie, że wystrój tej restauracji jest stołówkowy, ale okazało się, że było lepiej niż się spodziewałam – wnętrze jest całkiem przytulne i przyjemnie spędziliśmy tam wieczór. Na pochwałę zasługuje sprawna obsługa – pani kelnerka była świetnie zorientowana w menu, sympatyczna i szybko nas obsługiwała.
Chlebki papadum
W restauracji gotują Nepalczycy i najlepiej udają im się dania nepalskie i indyjskie – są wyśmienite. W menu znaleźć można także dania tybetańskie i tajskie, ale to właśnie dania nepalskie i indyjskie smakują w tej restauracji najlepiej – są bardzo aromatyczne i pyszne. Nawet zwykłe chlebki papadum serwowane jako starter smakują lepiej niż w innych warszawskich restauracjach z podobną kuchnią. Jedynie do podanych do papadum’ów sosów miałam trochę zastrzeżeń – były za mało wyraziste w smaku.
Paneer tandoori i paneer pakora
Na przystawkę skusiłam się na paneer pakora – smażony, panierowany ser, który był pyszny. Jako danie główne zamówiłam nepalskie non-veg thali (38 zł) i jako dodatek raitę – sałatkę na bazie jogurtu z ogórkiem, cebulą i kuminem. Non-veg thali jest to zestaw składający się z jagnięciny w sosie (dostępna także wersja z kurczakiem), soczewicy w sosie, smażonego szpinaku, chlebka roti, ryżu i sosu. Byłam bardzo zadowolona z wyboru – danie było urozmaicone, jagnięcina i soczewica w sosach były bardzo aromatyczne i pyszne. Szpinak mógłby być przyprawiony w bardziej wyrazisty sposób – gdybym jeszcze kiedyś zamówiła to danie, poprosiłabym o dodatkowe przyprawy do szpinaku – w restauracji można poprosić o ostrzejszą wersję dania, jeśli figuruje ono w karcie jako łagodne. Porcja mięsa była bardzo uczciwa – więcej mięsa niż sosu, co nie jest wcale regułą w warszawskich restauracjach serwujących ten rodzaj kuchni. W krótkim odstępie czasu byłam w innej restauracji z kuchnią indyjską i tam proporcje były odwrotne – dużo sosu a mało mięsa. Z tego względu warto podkreślić, że w Annapurnie porcje są uczciwe. Dobrym pomysłem było zamówienie raity – jogurt dobrze łagodził ostrość przypraw dodanych do dania głównego.
Non-veg thali - danie nepalskie
Na zdjęciach prezentuję potrawy, na które skusiły się inne osoby. Jak zwykle próbowaliśmy różnych potraw od siebie nawzajem. Spośród nich najbardziej przypadł mi do gustu butter chicken (29 zł) zamówiony przez Leszka. Wyśmienity był także malai kebab, czyli kawałki piersi kurczaka marynowane w przyprach i grillowane w piecu tandoor (22 zł), które Iza zamówiła na przystawkę. Joasia chwaliła smak tajskiej zupy z owocami morza i mlekiem kokosowym (15 zł). Ciekawe było także danie tybetańskie z grzybami mun, na które skusiła się Małgosia. W chłodne dni wart jest uwagi Annapurna drink – mocno rozgrzewający, gorący napój imbirowy.
Annapurna drink - rozgrzewający napój imbirowy
Pierożki dim sum
Tajska zupa z owocami morza i mlekiem kokosowym
Pork mushroom moon - danie tybetańskie
Prawn nariyal - krewetki w stylu nepalskim z mlekiem kokosowym
Butter chicken i chlebki naan
Podsumowując, restauracja Annapurna jest miejscem godnym polecenia ze smacznym jedzeniem i dobrą obsługą. Chętnie tam wrócę, aby spróbować innych dań.