Za nami kolejne warsztaty kulinarne w Karwi, na które wybrało się kilka osób z naszej grupy. Tym razem gośćmi Xfenixów byli: Pinia z mamą, Kasia i Krzysztof, Małgosia z córką Anią i ja, czyli Hania-Kasia. Brakowało nam osób, które w poprzednich latach uczestniczyły w spotkaniach wyjazdowych, ale i w nieco mniejszym gronie warsztaty były bardzo udane zarówno towarzysko, jak i kulinarnie. Pogoda była w łaskawa – przez większość naszego pobytu było sucho, deszcz rozpadał się dopiero w dniu wyjazdu.
Wszyscy przywieźli wiele smakowitych produktów i przygotowali smaczne i oryginalne dania. Każdego dnia kto inny gotował uroczysty obiad dla całej grupy, natomiast co wieczór spotykaliśmy się przy stole zastawionym przyrządzonymi wspólnymi siłami przekąskami.
Jadąc do Karwi, Kasia i Krzysztof wstąpili do Olsztynka, gdzie zakupili dla grupy wyśmienite wyroby wędliniarskie z tamtejszego zakładu masarskiego – przywieźli warkocze kabanosów, kiełbasę podsuszaną, świeżutką wędzonkę i wyborny schab pieczony. Dobrej jakości wędliny, które przywieźli, były prawdziwą ucztą dla smakoszy.
Po przyjeździe Xfenix przywitał nas „miodówką” – nalewką własnego wyrobu, która została przemianowana na „midówkę” – Janusz pomylił się przy opisywaniu butelki. Gospodarze zaserwowali przyrządzony przez siebie obiad – zupę azjatycką oraz kormę z dzikim ryżem i surówką wiosenną.
Drugiego dnia warsztatów obiad ugotowała Pinia. Zaserwowała nam wyśmienitą zupę rybną, na drugie danie kurczaka w sosie z dodatkiem szpinaku i mleka kokosowego podanego z dzikim ryżem, a na deser tradycyjny, przepyszny sernik upieczony przez jej mamę. Mama Ani przywiozła na warsztaty także upieczoną przez siebie pyszną, mięciutką i aromatyczną karkówkę, którą zajadaliśmy się na śniadanie.
Kolejnego dnia za przygotowanie obiadu odpowiedzialna była Małgosia, której w gotowaniu dzielnie pomagała córka Ania. Małgosia zaserwowała nam jako przystawkę szparagi z parmezanem – był to bardzo miły, wiosenny akcent. Jako danie główne podała gratonatę z kurczaka, czyli piersi kurze z dodatkiem soku i owoców winogron oraz świeżej mięty podane z ryżem basmati. Na deser zjedliśmy upieczone przez Małgosię ciasteczka migdałowe przyrządzone z dodatkiem wody różanej oraz po kawałku tortu „Dakłas” (spolszczona nazwa tortu bezowego „Dacquoise”) zakupionego przez Xfenixów w karwieńskiej cukierni „Konkol”, gdzie jest on przyrządzany na licencji Adama Sowy – znanego cukiernika z Bydgoszczy, który ma swoje cukiernie w wielu miastach Polski, w tym także w Warszawie. „Dakłas” to tort z delikatnej bezy przełożonej masą z bitej śmietany i serka mascarpone z dodatkiem daktyli i orzechów oraz słodkiego syropu. Pycha! Dania Małgosi zostały przyrządzone według przepisów z książki „Kuchnia Leonarda da Vinci”.
Następnego dnia za przygotowanie obiadu odpowiedzialna była Kasia, która skomponowała bardzo udane menu. Na początek na stole pojawiła się pyszna zupa-krem z brokułów z dodatkiem sera. Kolejnym punktem programu było danie, które w moim prywatnym rankingu jest niekwestionowanym hitem ostatnich warsztatów, a mianowicie „pollo tonnata” (taką nazwę podała nam autorka dania, ale w sieci występuje ono także jako „pollo tonnato” i osobiście skłaniałabym się do tej drugiej wersji), czyli kurczak w sosie tuńczykowym z dodatkiem kaparów, pomidorów suszonych i koktajlowych i czarnych oliwek. Dotychczas znałam połączenie tuńczyka z cielęciną w potrawie „vitello tonnato”, którą bardzo lubię, teraz dzięki Kasi poznaliśmy połączenie tuńczyka z kurczakiem, które okazało się wyśmienite. Kasia dostała przepis na to danie od szefa kuchni jednego z hoteli w Niemczech i trochę go zmodyfikowała. Podała je nam z dodatkiem gnocchi i sałaty lodowej z rewelacyjnym sosem – ten sos to dla mnie kolejny hit warsztatów. Już dwukrotnie przyrządzałam w domu sałatę z sosem według przepisu Kasi i jestem zachwycona smakiem tej kompozycji. Na deser Kasia zaserwowała panna cottę z dodatkiem truskawek.
Ostatniego dnia, tuż przed wyjazdem przyszła kolej na mnie, aby ugotować ostatni obiad na warsztatach. Tym razem w moim menu przeważały dania kuchni francuskiej, ale był też niemiecki akcent. Najpierw zaserwowałam zupę-krem ziemniaczano-porową. Zupę tę można jeść na ciepło lub na zimno jako chłodnik znany pod nazwą „Vichysoisse” – do ugotowania tej zupy zainspirowała mnie lektura książki „Kill grill”. Właśnie ta zupa jest pierwszym smakiem zapamiętanym z dzieciństwa przez autora książki, Anthony’ego Bourdain. Zupę podałam przybraną kleksem kwaśniej śmietany i posiekanym szczypiorkiem. Następnie zaserwowałam „boef aux carrotes”, czyli wołowinę z marchewką w czerwonym winie – danie ugotowane według przepisu z programu „Kuchnia francuska po prostu” wyświetlanego na kanale Kuchnia tv – polecam ten program. Dodatkiem do mięsa były „spätzle” czyli niemieckie kluski. Ostatnio jadłam je w Niemczech i stwierdziłam, że muszę koniecznie ugotować je na warsztatach – do ich przyrządzenia kupiłam specjalną praskę, którą można dostać w sklepie „Tchibo”. Na deser zaserwowałam tartę „Tatin” – jest to „odwrócona” tarta z jabłkami. Cząstki jabłek podsmażone w karmelu układa się na blasze, przykrywa ciastem francuskim i odwraca do góry nogami po upieczeniu. Dobrze smakuje z bitą śmietaną i/lub lodami – ja podałam z bitą śmietaną. Po posiłku rozbrzmiał dźwięk dzwoneczka i Xfenixowa obwieściła zakończenie warsztatów.
Żal było wyjeżdżać z Karwi. Warsztaty były bardzo miłe, udane, obfitujące w wrażenia kulinarne. Dziękujemy serdecznie gospodarzom za zaproszenie i gościnę, a wszystkim uczestnikom za przybycie.
Warto wymienić także przekąski, jakie pojawiły się na stole podczas warsztatów:
– Małgosia zaserwowała: rewelacyjną caponatę z bakłażanów podaną na grzankach, dobre sery, różne rodzaje oliwek, grisini, krakersy.
– Pinia podała: mini caprese, bardzo dobrą salsę z awokado z dodatkiem suszonych pomidorów, czerwonej cebuli i soku z cytryny oraz nachos
– Kasia i Krzysztof oprócz wyśmienitych wędlin z Olsztynka przywieźli pyszną marynowaną cukinię i marynowaną dynię własnej roboty oraz domowy smalczyk z dodatkiem boczku
– Xfenixowie podali przyrządzone przez siebie rolmopsy, śledzie w oleju z cebulką i marynowaną makrelę przyrządzone ze świeżych ryb zakupionych od rybaków
– ja zaserwowałam morele, figi i daktyle nadziewane kozim serkiem, zawinięte w boczek, salami lub szynkę parmeńską i zapiekane, oliwki w zawinięte w listki bazylii i plasterki kińdziuka także zapiekane i plasterki melona Galia zawinięte w szynkę hiszpańską a także marynowane maślaki.
Oczywiście dużo spacerowaliśmy nad morzem, aby była równowana między spożyciem a spalaniem.
Niestety jedna z ekip warsztatowych miała pechowy powrót do domu – bardzo mi przykro z tego powodu. Najważniejsze, że pasażerkom nic się nie stało. Jeśli w przyszłości będziemy organizować wspólny wyjazd na warsztaty, trzeba będzie mieć na uwadze takie ustalenie programu, abyśmy nie wracali do domu w czasie największego natężenia ruchu na drodze.
Podczas pobytu w Karwi omawialiśmy pomysł na kolejny wspólny wyjazd. Chcielibyśmy zorganizować jesienią wypad na kresy północno-wschodnie – w okolice takich miejscowości położonych przy granicy polsko-litewskiej jak Puńsk i Sejny. Puńsk to miejscowość, w której Polacy są mniejszością narodową – większością są Litwini, byłaby więc okazja do poznania innej kultury bez opuszczania granic naszego kraju. O tym, jakie atrakcje kulinarne oferuje tamten region można przeczytać na stronie miejscowości Puńsk . Moglibyśmy się tam zatrzymać w jednym z gospodarstw agroturystycznych, których jest sporo do wyboru, pozwiedzać okolicę i spróbować specjalności kuchni regionalnej. Mógłby być ciekawy wyjazd.