Spotkanie oliwkowe w styczniu 2010

Witajcie w Nowym Roku! Zbliża się termin kolejnego spotkania grupy. Jak uzgodniliśmy wcześniej, odbędzie się ono tym razem w czwartek, 7-go stycznia. Wybieramy się do zarekomendowanej przez Black Mambę restauracji Vera Italia na Ochocie. Zapraszam do wpisywania się na listę uczestników spotkania. Przypominam, że nasze spotkania mają charakter otwarty i jeśli ktoś nie należy jeszcze do grupy, ale zagląda na tę stronę, zachęcamy do ujawnienia się i przyjścia na spotkanie. Czekamy na nowych członków grupy.

53 thoughts on “Spotkanie oliwkowe w styczniu 2010

  1. Żyjemy ale nie wiem co nas czeka w nowym 2010 roku- piękna zima i może tak być do wiosny.
    Pozdrawiam wszystkich Oliwkowiczów.
    Krystow

  2. Coś mało chętnych na jutrzejsze spotkanie. Może trzeba je będzie więc przełożyć na późniejszy termin, kiedy będzie miała szanse zebrać się większa grupa. Ja w sumie też jeszcze jestem na etapie doleczania zaziębienia.

  3. No to chyba rzeczywiście przekładamy. Szkoda, bo byłam gotowa się w końcu zdyscyplinować;)

    Mamba faktycznie choreńka, niestety:(

  4. Moi drodzy,
    faktycznie mi sie zachorzalo i nie bede mogla uczestniczyc w najblizszym spotkaniu. Ale 14 z pewnoscia bede juz zdrowa, wiec ze swojej strony obiecuje obecnosc. Mam nadzieje, ze reszcie tez bedzie to odpowiadalo..

  5. A ja byłam w sklepie z produktami z Sycylii rekomendowanym na blogu Restaurantica. Fajne miejsce i dobre produkty, choć nieco wyższa półka cenowa. Na razie są wina, sosy do makaronu i pieczywa, oliwy, trochę słodyczy i ceramika. Od lutego właścicielka ma w planie rozszerzyć paletę produktów – mają być m. in. sery. Myślę, że może być to dobre miejce do zakupu dobrej jakości produktów do wzbogacenia smaku włoskich dań.

  6. tak grupa bardzo mnie interesuje, niestety wybrałem życie wieśniaka i do stolicy juże mnie nie ciągnie. zapraszam smakoszy do mnie na wieś, popróbować gospodarskich serów, wędlin, odetchnąć czystym powietrzem

  7. Mag, dziękujemy za zaproszenie. Być może uda nam się kiedyś zorganizować wspólny wyjazd do Ciebie. Pozdrawiam.

  8. Ja już nieco ozdrowiałam i do czwartku na pewno się doleczę, więc możecie liczyć na moją obecność. W tym roku jeszcze nie miałam okazji jeść przepysznych owoców morza w tej restauracji, więc tym bardziej się cieszę. Dla tych co nie są zwolennikami morskich frykasów – przypominam, że to włoska knajpa i mają tam pyszne pasty czy pizze, więc nie trzeba koniecznie sugerować się tematem spotkania – każdy znajdzie coś dla siebie.
    Zacznę może listę:
    1. Hania Kasia
    2. Lucy
    3. Mamba
    4. …………?

  9. I jeszcze dwójka moich znajomych chciałaby dołączyć, więc ich dopisuję:
    1. Hania Kasia
    2. Lucy
    3. Mamba
    4. Jola
    5. Darek
    6. Emilka ( z opóźnieniem, bo przyjedzie po zajęciach)
    7. …………?

  10. 1. Hania Kasia
    2. Lucy
    3. Mamba
    4. Jola
    5. Darek
    6. Emilka ( z opóźnieniem, bo przyjedzie po zajęciach)
    7. Krystow
    XX. …………?

  11. Jednak jest szansa, że oliwkowiczów będzie liczebnie więcej niż moich znajomych. 😉
    Andyk, a Ty jak tam? Dasz radę dołączyć?
    (zaczynam po kolei wywoływać do tablicy) 😉

  12. Po konsultacjach mogę dopisać jeszcze jedną osobę:
    1. Hania Kasia
    2. Lucy
    3. Mamba
    4. Jola
    5. Darek
    6. Emilka ( z opóźnieniem, bo przyjedzie po zajęciach)
    7. Krystow
    8. Szyman
    9. ………….?

  13. Jeszcze jedna osoba do listy:

    1. Hania Kasia
    2. Lucy
    3. Mamba
    4. Jola
    5. Darek
    6. Emilka ( z opóźnieniem, bo przyjedzie po zajęciach)
    7. Krystow
    8. Szyman
    9. Stella
    10. ……. ?

    • Drodzy Oliwkowicze (Czarni),
      Krystow zachęcił mnie do uczestnictwa w waszych spotkaniach i wobec tego z przyjemnością dopisuję się do listy:
      1. Hania Kasia
      2. Lucy
      3. Mamba
      4. Jola
      5. Darek
      6. Emilka ( z opóźnieniem, bo przyjedzie po zajęciach)
      7. Krystow
      8. Szyman
      9. Stella
      10. Małgosia
      11. ……. ?

      do zobaczenia…

  14. Rezerwacja założona na hasło „czarna oliwka”. Uprzedziłam panią, że nastawiamy się na owoce morza, więc powinni być przygotowani. Jeśli chodzi o dojazd to niestety nie jest on najlepszy, bo właściwie w okolicy nie ma żadnego przystanku, który byłby blisko. Najlepiej jest chyba jednak wysiąść tak jak do mnie i przejść piechotą. Możemy zrobić zbiórkę o danej godzinie w moich rewirach i razem przejść. To jest jakieś 5 min spacerkiem ode mnie. Ten rejon to osiedle i po małych, osiedlowych uliczkach autobusy nie jeżdża. Dla przypomnienia do mnie dojechać można 512, 172, 157 – przystanek Mołdawska.

    • Mambo, myślę, że ze względu na pogodę najlepiej będzie jednak umówić się już na miejscu, w restauracji – lepiej czekać na grupę w ciepłym pomieszczeniu, niż na świeżym powietrzu. Jakoś sobie poradzimy z odnalezieniem lokalu – po wcześniejszym zrobieniu rozeznania na Google Maps lub Zumi.

  15. No, niestety, w ostatniej chwili wyszło, że jednak nie dołączę. Bardzo mi szkoda, ale takie życie. Nawet nie miałem kiedy ostrzec 😦
    Mambo, z przyjemnością skonstatowałem, że przystanek Mołdawska to również moje rewiry. Przy Korotyńskiego, właśnie obok tego przystanku, mieszka moja Mama, a je mieszkałem tam około 12 lat. 🙂
    Pozdrawiam – Andyk

    • Andyku, napiszę krótko: żałuj, że nie dotarłeś, bo mamy za sobą bardzo udane spotkanie – owoce morza pyszne i jak zwykle miła atmosfera.

  16. Ja byłam zachwycona wczorajszą kolacją, czemu muszę dać wyraz. W skrócie – niepozorny pawilon, niepozorny wystrój, przyzwoite ceny, świetna obsługa i jeszcze lepsze jedzenie. Było małe obsunięcie w czasie z podpłomykami, ale kucharz najwyraźniej ledwo się wyrabiał – jak na osiedlową knajpkę w poniedziałkowy wieczór było całkiem tłoczno.

    Miałam dziką ochotę na pastę z mulami, więc zamówiłam spaghetti con cozze w świeżych pomidorach. Makaron perfekcyjnie al dente, sos delikatnie podbity aromatem czosnku i ziół, lekko pikantny, ale nie za ostry, nie przytłaczający smaku małży. Moim zdaniem lepiej sprawdziłyby się linguine, przyjemniej oblepiają się sosem, ale okazało się, że można zamówić dowolny rodzaj makaronu, na co niestety nie wpadłam od razu. To jednak drobiazg, bo danie i tak było rewelacyjne.

    Moje kubki smakowe zostały przyjemnie podrażnione i ogarnęła mnie błogość, lecz ciągle było mi mało, zatem skusiłam się jeszcze na sałatkę moscardini, do spółki z Mambą i Szymanem. Młode, małe, marynowane ośmiorniczki pojawiły się przede nami na miksie sałat z dodatkiem rukoli, w zacnym towarzystwie czarnych i zielonych oliwek, kaparów oraz suszonych pomidorów, wszystko skropione przednim balsamico; do tego focaccia z oliwą i świeżym tymiankiem – kolejny strzał w kulinarną dziesiątkę.

    Nic dziwnego, skoro, jak mówi Mamba, kucharz jest Włochem. Następnym razem skuszę się chyba na vongole w białym winie, bo że tam wrócę, to pewne:)

    • Lucy, przeczytałam Twoją relację z naszej wczorajszej wyprawy kulinarnej z otwartą buzią – cudowna i jakże barwnie i trafnie oddająca smak potraw i atmosferę wieczoru. Jestem pod wrażeniem. Ja też miałabym ochotę wrócić jeszcze do tej knajpki – moje kalmary i krewetki były wyborne albo przetestować lokal przy Żytniej, który nazywa się Nowa Vera Italia. Oglądałam menu obu restauracji i mam wrażenie, że jest bardzo podobne.

      PS. Pozwolę sobie na drobne sprostowanie – wczoraj był czwartek 🙂

  17. Chyba wiem skąd kojarzę tę recenzję 😉
    Miło, że dołączyłaś na szuki.

    Mnie też się bardzo podobało, do tego stopnia, że dziś urozmaicę moje spotkanie ze znajomymi tamtejszą sałatką z ośmiorniczkami (dzwoniłam- można zamówić na wynos), więc Lucy – zastanów się czy aż tak bardzo boli Cię gardło 😉

  18. Dla mnie też owoce morza wyśmienite i warto je spożyć w zestawie tak jak Lucy aby się nasycić do woli. Żałuję tylko że to dla mnie na końcu świata choć jak Andyk dla mnie też to była sentynentalna podróż bo kiedyś bywałem tam dosyć często.

  19. Nie wiem, czy nie byłoby dobrym pomysłem ustalić czwartek na stałe dniem naszych spotkań oliwkowych – właśnie z uwagi na terminarz dostaw świeżych ryb i owoców morza. Moglibyśmy przetestować dania morskie w jeszcze innych restauracjach. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem od jakiegoś czasu zafiksowana na ryby i owoce morza. Mięso już mi się mocno przejadło. We włoskiej trattorii koło mnie też serwują w czwartki i piątki świeże owoce morza i zawsze jest tam duży ruch. Nie próbowałam ich jeszcze, natomiast kilka razy jadłam tam pizzę i śmiem twierdzić, że jest nawet jeszcze lepsza niż w Vera Italia, więc przypuszczam, że dania z owoców morza też mogą być dobre. Zeskanuję Wam kiedyś menu tej restauracji i prześlę mailem, bo na ich stronie niestety nie jest dostępne. Poza tym, warto byłoby też zrobić rozeznanie w restauracji Nowa Vera Italia przy Żytniej.

  20. Haniu, dziękuje za zaproszenie. Było super 🙂 Moje spaghetti z bakłażanem było niebiańsko dobre, do tego parmezan, pycha. Lekkim zgrzytem okazały się karczochy marynowane z panierką, no ale świetne zakończenie kolacji stanowił wspaniały deser: banan w gorącym sosie karmelowym z cienkimi paseczkami skórki pomarańczowej.

  21. Jak dla mnie dzień naszych oliwkowych spotkań jest bez znaczenia, bo to i tak środek tygodnia, więc czy to poniedziałek czy czwartek nie robi różnicy. Podobnie jak Hania mam ostatnio fazę na owoce morza, więc jestem za tym żeby popróbować „morskich” restauracji. Niekoniecznie takich, gdzie są same ryby, ale właśnie takich z owocami morza. Jeżeli ktoś zna takie miejsca to prosimy o pomysły, a póki co możnaby się spotkać w „okolicach” Hani.
    Pozdrawiam, Mamba.

  22. Mambo, nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na to, co pisał o poniedziałkach w restauracjach Anthony Bourdain w swojej książce „Kill grill”. To właśnie jego uwagi skłoniły mnie do wywołania tematu ewentualnej zmiany dnia naszych spotkań z poniedziałku na czwartek, ale terminy poniedziałkowe są tak mocno zakorzenione w naszej oliwkowej tradycji, że chyba trudno byłoby się przestawić. Możemy robić odstępstwa od czasu do czasu – spotykać się w czwartek wtedy, gdy najdzie nas ochota na świeże ryby i owoce morza.

  23. Zwróciłam uwagę. Wygląda na to, że z jednej strony byliśmy/jesteśmy dla kucharzy utrapieniem, bo to zawsze kłopot zsynchronizować obsługę tak dużej grupy jak nasza, ale z drugiej strony jeśli każdemu „dorzuci” się coś do dania to łatwo można się pozbyć problemów z ostatkami weekendowymi. Póki co o pomyśle zaminy terminu rozmawiamy tylko my dwie, reszta milczy, więc może poczekajmy na pozostałe opinie i zobaczmy czy przywiązanie do tradycji weźmie górę.

  24. Myślę, że pomysł nie jest zły, ale na stałe to chyba niekoniecznie. Poniedziałek jest zwykle „lżejszy” dla obsługi, bo większość jest najedzona po piątkowym wieczorze, sobocie i niedzieli, więc jest szansa na sprawniejszą obsługę. A odmiana, od czasu do czasu, dla zaspokojenia swoich „kaprysów” ;-), całej grupie na pewno się przyda. Rzeczywiście jakoś nie spożywaliśmy dotychczas owoców morza zbyt często. 🙂
    Andyk

Dodaj odpowiedź do lucy Anuluj pisanie odpowiedzi